Wpisy

It’s oh so Seattle

Dwadzieścia lat po wydaniu „Nevermind” Nirvany, „Ten” Pearl Jam i „Badmotorfinger” Soundgarden na amerykańskim rynku pojawiła się książka będąca hołdem złożonym jednemu z najważniejszych gatunków w historii muzyki – grunge’owi. „Wszyscy kochają nasze miasto. Historia grunge’u z pierwszej ręki” to niemalże encyklopedia tamtych czasów, dokumentująca początki i analizująca rozwój tego wyjątkowego muzycznego nurtu.

Na grunt polski kultową pozycję autorstwa Marka Yarma sprowadziła jej tłumaczka – Joanna Bogusławska i w 2019 roku publikacja ukazała się nakładem wydawnictwa Kagra. Niedawno miałam przyjemność porozmawiać z Joasią o jej pracy nad przekładem.

Słowem wstępu – Joanna Bogusławska to anglistka z wykształcenia, a tłumaczka i pisarka z zamiłowania. Do tej pory przetłumaczyła „Wszyscy kochają nasze miasto. Historia grunge’u z pierwszej ręki” Marka Yarma oraz „Witamy w Polsce” Laury Klos Sokol. Jest także autorką powieści i opowiadań wydawanych pod pseudonimem Agatha Rae, które ukazały się na rynku anglojęzycznym i szwedzkim. W Polsce zadebiutowała wydaną w 2019 roku powieścią „Psychopomp”. Joasia publikowała też artykuły oraz wywiady na łamach magazynów „Kino”, „Metal Hammer”, „Top Guitar” i „Perkusista”.

Joanna Bogusławska – autorka polskiego przekładu „Wszyscy kochają nasze miasto”

Zapraszam Was do przeczytania mojej rozmowy z Joanną. Dajcie znać czy znacie „Wszyscy kochają nasze miasto” i czy jest to dla Was lektura z gatunku tych obowiązkowych, czy też jej specyficzna forma jednak nie trafia w Wasz gust.

  1. Cześć Joasiu. Bardzo mi miło, że zechciałaś ze mną porozmawiać i od razu zacznę od najbardziej podstawowego pytania – jak to się stało, że kultowa książka, jaką jest „Wszyscy kochają nasze miasto” trafiła do Polski? Dlaczego chciałaś, aby tak się stało?

Książka Marka Yarma wpadła w moje ręce jakieś 3 lata temu, podczas pracy nad autorską powieścią „Psychopomp”, której fabuła osadzona jest w latach 90-tych, a jej tło stanowi właśnie muzyka grunge. Z własnej ciekawości chciałam zgłębić temat dotyczący tego, dlaczego to akurat Seattle stało się kolebką grunge’u, dowiedzieć się co takiego się tam działo, jakie były uwarunkowania tego, że grunge zrodził się właśnie tam i jest tak mocno związany z tym miastem.

Na „Wszyscy kochają nasze miasto” trafiłam robiąc internetowy research, kupiłam tę pozycję i się nią zwyczajnie zachwyciłam. Postanowiłam, że przetłumaczę wstęp oraz pierwszy rozdział i spróbuję znaleźć wydawnictwo gotowe do podjęcia ze mną współpracy w zakresie przełożenia całości tekstu na język polski. Na moją propozycję pozytywnie odpowiedziało wydawnictwo Kagra i obiecało nawiązać kontakt z autorem – Markiem Yarmem. Po kilku tygodniach ciszy, zniecierpliwiona i w blokach startowych do rozpoczęcia pracy, sama napisałam do Yarma na wszystkie dostępne w sieci adresy i sprawa w końcu ruszyła z miejsca –  książka mogła zostać przetłumaczona i ukazać się na polskim rynku.

  • Jak długo trwała praca nad przekładem? Jak wspominasz ten czas?

Praca nad przekładem trwała około roku i wspominam ten czas bardzo dobrze. Temat książki był dla mnie naprawdę interesujący, grunge to gatunek bliski memu sercu. Ponadto, czułam się mocno zmotywowana tym, że będę mogła dostarczyć polskim fanom polskim fanom tej muzyki atrakcyjnego źródła wiedzy o dziedzinie, którą się interesują.

Istotne dla mnie było także to, że komfortowo czuję się w tłumaczeniu slangu i języka potocznego a jego we „Wszyscy kochają nasze miasto” jest naprawdę sporo. To są w końcu opowieści z pierwszej ręki, bez filtrów i upiększania.

  • Z którą częścią było najwięcej problemów a z którą dobrej zabawy?

Żadna z części nie sprawiła mi szczególnego kłopotu ponieważ przedstawione w książce historie są po prostu fascynujące i pełne smaczków, ciekawostek oraz anegdot zaczerpniętych wprost z czasów narodzin i rozwoju grunge’u. Niektóre opowieści są śmieszne, inne wręcz kuriozalne, ale wszystkie łączy wspólny mianownik. Wyraźnie widać, że tych wszystkich młodych wtedy chłopców do działania napędzały pasja i niezwykła determinacja, że byli oni w stanie grać koncert dla zaledwie kilku osób tylko dlatego, że po prostu chcieli występować. Poza tym, Seattle było takim środowiskiem, w którym wśród muzyków nie dało się dostrzec wzajemnych antagonizmów czy animozji. Oni się zwyczajnie wzajemnie lubili, wspierali i promowali, żyli ze sobą w prawdziwej w symbiozie.   

  • Czy dowiedziałaś się czegoś nowego o grandżu robiąc to tłumaczenie?

Bardzo ciekawym wątkiem była dla mnie historia powstania Sub Popu, tego, jakim wyczuciem i intuicją wykazali się założyciele wytwórni, którzy, pomimo początkowych problemów (również finansowych) i porażek postawili wszystko na jedną kartę i uparcie dążyli do obranego celu.

Ciekawe jest też dostrzeżenie pewnej niepozytywnej zależności. Otóż, okazuje się, że zespoły takie jak, np. Screaming Trees czy TAD nie dostąpiły nigdy zaszczytu bycia należycie wypromowanymi ze względu na to, że występujący w ich składach artyści nie mieli image’u gwiazd, a najprościej mówiąc – nie byli tak atrakcyjni jak Eddie Vedder czy Chris Cornell. Z tego powodu byli spychani na margines i nie chciano im nawet robić profesjonalnych sesji zdjęciowych.

Oczywiście, fascynujące były dla mnie również te wszystkie anegdotki z backstage’u tras koncertowych czy sesji nagraniowych.

  • Czy miałaś kontakt z autorem publikacji Markiem Yarmem w trakcie pracy nad tłumaczeniem lub później?

Tak, kontakt z Markiem miałam i mam do tej pory. Wspierał w trakcie pracy nad przekładem, służył radą, wyjaśniał problematyczne kwestie. Był też pod wielkim wrażeniem tego, że po kilku latach od wydania książki w USA ktoś z innego kontynentu na nią trafił i się nią tak bardzo zainteresował. Paradoksalnie, „Wszyscy kochają nasze miasto” nie została przetłumaczona na wiele języków, a Polska jest jednym z nielicznych krajów, które mogą pochwalić się swoim przekładem.  

Mark Yarm, autor „Wszyscy kochają nasze miasto” – fot. Matthew Salacuse
  • Jakie są Twoje ulubione książki dotyczące zespołów z Seattle?

Na pewno na uwagę zasługuje „Pearl Jam 20” – kompendium wiedzy o zespole. Ja jednak uważam, że niezwykle ciekawą pozycją jest także „Five Against One” – publikacja prezentująca pierwsze 10 lat istnienia Pearl Jam. Byłoby cudownie, gdyby ukazało się polskie tłumaczenie tej książki ponieważ na razie jest ona dostępna jedynie w oryginale, a stanowi świetne uzupełnienie wiedzy o zespole. Jakby co, zgłaszam się do tłumaczenia – książkę mam, znam na wyrywki, mogę się za nią brać z miejsca!

  • Który zespół nurtu grunge jest Twoim ulubionym i dlaczego? Który, według Ciebie, wywarł największy wpływ na historię muzyki w ogóle?

Nie zawaham się powiedzieć, że Pearl Jam z uwagi na klasycznie rockowy sznyt, a ja uwielbiam klasykę rocka i metalu. W ogóle, mam taką refleksję, że przecież każdy z zespołów-przedstawicieli Wielkiej Czwórki wypracował własne, niepowtarzalne brzmienie, i grupy te nie są nawet do siebie wzajemnie stylistycznie podobne. Nirvana była najbardziej punkowa, Alice in Chains, z kolei, czerpało dużo z metalu, Soudgarden także grało po swojemu wykorzystując choćby inne strojenie, a Pearl Jam był zanurzony w klasycznym rocku. Dodatkowo Pearl Jam pasuje mi najbardziej jeśli chodzi o wokal – głęboki, najbardziej dla mnie charyzmatyczny. Uważam też, że to jedyny zespół, który się obronił, przetrwał, nagrywa kolejne albumy i nadal pisze swoją historię. 

  • A wracając do tłumaczenia „Wszyscy kochają nasze miasto”. Ja trafiłam na jej polskie wydanie zupełnym przypadkiem, nie widziałam też żadnych reklam, postów na jej temat. Wiem, że nie zależy to od Ciebie ponieważ jesteś tylko (i aż) jej tłumaczem. A więc zapytam – gdyby to od Ciebie zależało, jak chciałabyś z nią trafić do polskiego czytelnika? 

Jestem z Gdyni, a Gdynia to miasto partnerskie Seattle! Uważam więc, że w tym układzie drzemie niewykorzystany potencjał, który fajnie byłoby wykorzystać do promocji książki. Byłabym też szczęśliwa mogąc się pojawić się z nią na spotkaniach z fanami grunge’u, opowiadać o niej, zachęcać osobiście do jej kupienia. 

  • Tego Ci zatem życzę i dziękuję bardzo za rozmowę.
Joanna Bogusławska promuje książkę „Wszyscy kochają nasze miasto” na wydarzeniu Gdynia Open House 2020

* Zdjęcie tłumaczki – Joanny Bogusławskiej wykorzystane za jej wiedzą i zgodą.

* Zdjęcie z Gdynia Open House zaczerpnięte z profilu @openhousegdynia

3 thoughts on “It’s oh so Seattle”

  1. Oh my god! Thank you so much for your reaction, I feel so flattered.Your book is exeptional and I’m so glad I’ve had a chance to read it, write about it and talk to Joanna (who, by the way, has done a great job translating it). It would be wonderful to talk to you as well:-)Warmest geetings from Poland!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA ImageChange Image