Gdy Kurt Cobain się rodził mnie nie było jeszcze nawet w planach, a gdy umierał nie przeżywałam fascynacji jego muzyką. Ona narodziła się dwa lata później.
Miesiąc: luty 2018
#vinylove
W weekend odkopałam moje muzyczne zbiory z lat 90-tych, które, jak się okazało w większości przechowywała moja mama. Coś mnie podkusiło, żeby o nie kiedyś zapytać, a potem poszło już siłą rozpędu. Tym sposobem w piątek przyjechałam do domu z naręczem płyt winylowych oraz pudłem kaset magnetofonowych – tych oryginalnych oraz tych przegrywanych.
Seasons roll on by
„Seasons” to dla mnie utwór znajdujący się w ścisłym topie tych ukochanych, najbardziej poruszających i niezmiennie wywołujących mój zachwyt. Jest dowodem na niebywały talent kompozytorski Chrisa Cornella oraz jego poetyckie zacięcie.
Na pierwszym planie – grunge
Dzisiejszy wpis jest podsumowaniem zeszłotygodniowej akcji prezentowania Wam utworów grunge’owych, które zostały wykorzystane na ścieżkach dźwiękowych różnych filmów. Po pierwsze, okazuje się, że wspomniane filmy to naprawdę godne polecenia produkcje a poza tym, jest wiele takich, w których muzyka grunge stanowi doskonałe dopełnienie opowiedzianej historii.
„I wish I was a radio song, the one that you turned up”
W 1998 roku Pearl Jam miał już ugruntowaną pozycję na rynku muzycznym i cztery płyty długogrające na koncie. Wydany 3 lutego „Yield” był – z jednej strony swego rodzaju voltą stylistyczną, by z drugiej pozostać w zgodzie z ideą prawdziwie rockowego grania.