Wpisy

Grunge is not dead yet

Grunge, który jako gatunek muzyczny narodził się już w latach 80-tych największą popularność zyskał w latach 90-tych minionego stulecia. Był określany mianem „The Seattle Sound” i przyjmuje się, że „umarł” wraz ze śmiercią Kurta Cobaina, który w 1994 roku popełnił samobójstwo. Co ciekawe, boom na grunge trwał dosłownie kilka lat ale jego konsekwencje są odczuwalne do teraz.

Podobno twórcą terminu „grunge” był Mark Arm z zespołu Mudhoney a spopularyzował go Bruce Pavitt – jeden z twórców niezależnej i najbardziej kojarzonej z grandżem wytwórni płytowej z Seattle Sub Pop (drugim był Jonathan Poneman). Przez długi czas scena muzyczna Seattle była ignorowana przez tzw. mainstream, a w deszczowym Seattle powstawało wiele garażowych zespołów, które inspirację czerpały z muzyki punkowej, ale także rocka alternatywnego czy nawet heavy metalu. Prawdziwe zmiany zaczęły się wraz z pojawieniem się zespołów takich jak U-Man, Melvins, czy Skin Yard. Przełom nastąpił natomiast w 1986 roku w momencie wydania EPki „Deep Six”, na której pojawiły się m.in. utwory Soundgarden oraz EPki zespołu Green River zatytułowanej „Dry as a bone”. Krytykom i odbiorcom ciężko było zaklasyfikować gatunkowo tę muzykę ponieważ była pomieszaniem różnych stylów ale miała nietypowe brzmienie będące wynikiem tej ciekawej gatunkowej fuzji.

Eddie Vedder podczas występu na festiwalu Lollapalooza w 1992 roku, fot. ANDREW STAWICKI/TORONTO STAR

Pod koniec lat 80-tych, gdy najpierw Soundgarden, potem Alice in Chains a w końcu Nirvana podpisały kontrakty ze znanymi wytwórniami płytowymi zespoły te wypłynęły na szersze muzyczne wody i od wtedy rozpoczęła się prawdziwa rewolucja. Według mnie, ostatnia taka w muzyce, modzie i światopoglądzie.

Charakterystycznymi cechami muzyki grunge stały się: melodyjność, dynamiczność, świetne riffy gitarowe i charakterystyczne, niebanalne wokale. Niedbały wygląd muzyków zaczął być namiętnie kopiowany przez młodych ludzi na całym świecie, którzy utożsamiali się z filozofią grunge’u. Jego ideą było przeciwstawienie się konsumpcjonizmowi i bycie w opozycji do tego, co modne. Paradoksalnie, bo grunge stał się właśnie niezwykle „modny”, kultowy „Smells Like Teen Spirit” (do tej pory traktowany jak hymn grunge’u) doczekał się nawet swojej wersji do odtwarzania w domach handlowych i windach, a popularne czasopisma dla młodzieży publikowały artykuły z podpowiedziami dotyczącymi tego, jak ubrać się w stylu grunge.

Wojskowe szorty, Martensy i długie włosy – Chris Cornell w początkach działalności Soundgarden, fot. Ebet Roberts

Łatwo wskazać kultowe elementy stroju grandżowca. To przede wszystkim kraciasta koszula, wyciągnięty sweter, wełniany cardigan, jeansy z dziurami, Martensy, Conversy, rzemyki, wisiorki i części garderoby z pozoru nie do połączenia, np. zwiewne sukienki i ciężkie buty, bielizna termiczna noszona na co dzień, u dziewczyn crop topy, tank topy, potargane rajstopy. Miało być wygodnie, ciepło i tanio. Stąd popularność ciuchów z drugiej ręki  i tych, kupowanych w second handach.

Wystarczy obejrzeć fotografie muzyków z tamtego czasu aby poczuć opisany klimat. Właściwie każdy z nich i to w każdych okolicznościach, występuje w koszuli flanelowej, wysokich butach, traperach lub trampkach, wojskowych spodniach czy szortach, sztruksowej katanie. Ci młodzi chłopcy ubierali się tak ponieważ te elementy garderoby dawały im w deszczowym Seattle ciepło i komfort. Nie były wystudiowanym wizerunkiem scenicznym a ich codziennym strojem, w którym chodziło się po zakupy ale również wychodziło na scenę jednego z rozsianych po mieście klubów muzycznych.

Nirvana style

W Polsce, na fali mody na grunge popularne były wtedy także kurtki parki, plecaki typu „kostka”, własnoręcznie farbowane t-shirty, buty za kostkę (tzw. welury), naszywki (również te robione własnym sumptem) mocowane do plecaków lub parek.

Eddie Vedder we flaneli, Martensach i grubych skarpetach, elementach garderoby, które na pewien czas stały się jego znakiem rozpoznawczym

Ta celowa niedbałość widoczna była nie tylko podczas koncertów i sytuacji dnia codziennego ale również w tak eleganckich i oficjalnych okolicznościach jak choćby odbieranie nagród. W 1993 roku Eddie Vedder pojawia się na gali MTV Video Music Awards z otwartymi butelkami piwa w ręce, a na ściance pozuje pokazując środkowy palec, włosy ma potargane, a jego ciuchy wyglądają jakby przeżyły ostrą imprezę. Kurtowi Cobainowi natomiast podczas tego wydarzenia towarzyszy rodzina – elegancka żona i malutka córeczka, dla której rodzice zabrali mleko w butelce. Kurt ubrany jest w pasiastą koszulkę i potargane jeansy i dziennikarzom pozuje do zdjęć z papierosem w zębach.  

Kurt i Courtney przybywający na rozdanie nagród MTV w 1993 roku
Eddie Vedder podczas rozdania nagród MTV w 1993 roku

Ciekawostką dotyczącą Cobaina może być to, że jego kultowy (i co ważne nieprany oraz poplamiony) sweter, który miał na sobie podczas koncertu MTV Unplugged dwa lata temu został sprzedany na aukcji za rekordową kwotę 334 tys. dolarów. Sweter został opisany jako wykonany z „mieszanki akrylu, moheru i lycry z zapięciem na pięć guzików (brak jednego guzika), z dwiema kieszeniami zewnętrznymi, wypaloną dziurą i przebarwieniem w pobliżu lewej kieszeni oraz przebarwieniem na prawej kieszeni.”

Z początkiem lat 90-tych grandżowa moda szturmem wjechała na salony. Nie było to jej zamierzeniem ale wielcy projektanci wyczuli koniunkturę i uwzględnili grunge w swoich kolekcjach. Najbardziej znaną i kontrowersyjną na tamte czasy była kolekcja Marca Jacobsa z 1992 roku. W jego pokazie chodziły najznamienitsze modelki tamtych czasów: Helena Christensen, Christy Turlington czy Kate Moss. Jacobs połączył grandżowe wzory z materiałami z górnej półki i fakt ten nie spotkał się ze zrozumieniem świata mody. Projektantowi zarzucono hipokryzję, a Marc Jacobs stracił wtedy pracę w domu mody Perry Ellis. Wieść gminna niesie, że projektant wysłał ciuchy z tej pamiętnej kolekcji Kurtowi Cobainowi i Courtney Love, którzy ponoć po prostu je spalili.

W 2018 roku Jacobs powrócił do swoich projektów sprzed lat i na podstawie zdjęć z pokazu z 1992 roku oraz fragmentów teledysku Sonic Youth do utworu „Sugar Kane”, w którym uwzględnione są ujęcia z tego pokazu, odtworzył tamtą kolekcję pod nazwą „Redux Grunge collection”. Uszyto na nowo aż 26 strojów, podjęto także współpracę z markami Dr Martens czy Birkenstock i zrobiono promocyjną sesję zdjęciową.

Zarówno starą, jak i nową kolekcję Marca Jacobsa możecie zobaczyć tutaj

https://highxtar.com/25-years-later-marc-jacobs-gives-us-back-redux-grunge/?lang=en

Bluza z kolekcji „Grunge Redux” z charakterystycznym logo autorstwa Kurta Cobaina, które zostało wykorzystane przez Marca Jacobsa w jego pracach

W latach 90-tych nie tylko Marc Jacobs sięgnął po grunge aby, nie bójmy się użyć tego stwierdzenia, się na nim wypromować. Do tego motywu odwoływało się także dwóch innych twórców mody – Anna Sui i Christian Francis Roth.

Zaprezentowane w 1993 roku ciuchy Anna Sui nazwała miksem rzeczy pochodzących ze sklepu z używanymi rzeczami, ciuchów wojskowych i odzieży sportowej. Ale kolekcja ta była stworzona w stylu glamour – błyszczące makijaże, kolorowe buty, materiały z wysokiej półki. Czyli nadal – brak zrozumienia dla idei grandżu a jedynie chęć zarobienia pieniędzy na modnym trendzie.

W tym samym roku biblia mody czyli „Vogue” zamieścił na swych łamach rozkładówkę pt. „Grunge and Glory”, do której zdjęcia zrobił kultowy fotografik modowy Steven Meisel. W sesji wystąpiły Naomi Campbell i Kristen McMenamy. Druga z nich,po tym jak zmieniła totalnie swój look – ścięła i przefarbowała włosy oraz ogoliła brwi,stała się nieformalną „twarzą grunge’u” środowiska modowego.

Kadr z sesji zdjęciowej „Grunge and glory”
Kadr z sesji zdjęciowej „Grunge and glory”

Moda na grunge wróciła w 2008 roku. Na jesień tegoż roku modne były koszule w kratę, duże swetry i ciężkie buty. W 2013, pracujący wtedy dla Yves Saint Laurent, Hedi Slimane zaprezentował kolekcję na jesień/zimę, która miała ewidentne odniesienie do grandżu. Podobno jego muzą była wtedy sama Courtney Love. Slimane sięgnął po specyficznie wyglądające modelki – bladolice i prawie całkowicie pozbawione makijażu, które prezentowały na wybiegu bardzo krótkie sukienki, znoszone skórzane kurtki, kraciaste koszule i kabaretki.    

Elementy nawiązujące do grunge wracają do modowych łask właściwie w każdym sezonie a niektóre z nich, jak Conversy, Martensy, flanela, duże swetry, krata, rozmiary oversize czy ciężkie buty na stałe goszczą w stylizacjach ludzi na całym świecie. Sieciówki corocznie mają też w swojej ofercie motywy grandżowe, jak również choćby koszulki z logo zespołów, głównie Nirvany bo zespół ten jest jednak najbardziej rozpoznawalny jeśli chodzi o nurt muzyczny rodem z Seattle. Noszenie się przez młodych ludzi na „grandżowo” nie jest jednak obecnie uznawane za autentyczne, to dopracowana stylizacja nie nawiązująca do przekazu tamtych czasów a młodzi prawdopodobnie rzadko stylizują się ze świadomością i chęcią utożsamienia się z głoszonymi wtedy ideami.

Chris Cornell w koszulce Nirvany
Alice in Chains style fot. Ebet Roberts/Redferns

Czy grunge może być jednak nadal modny? A jeśli jest, to dlaczego? To proste. Ciuchy wpisujące się w ten styl są wygodne, wykonane z miękkich materiałów, dają komfort i ciepło. Są też ogólnodostępne, można je z łatwością kupić również w second handach. Często mają charakter unisex – te same części garderoby mogą być noszone zarówno przez mężczyzn jak i kobiety. A co najważniejsze, jest to moda nie wymagająca wysiłku oraz nie narzucająca jej podmiotowi lirycznemu konieczności bycia sexy. W obecnych czasach to wartość, którą ciężko przecenić.

Według mnie istnieją trzy nurty związane z muzyką, które znacząco wpłynęły na modę – hippie, punk oraz grunge. Jeśli dobrze przyjrzymy się wybiegom podczas pokazów mody czy trendom obowiązującym w każdym sezonie z łatwością doszukamy się tam elementów charakterystycznych dla wymienionych gatunków. W każdym powyższym przypadku za słyszalną w tle muzyką szła ideologia i, moim zdaniem, właśnie to miało największe znaczenie, styl ubierania się odzwierciedlał bowiem poglądy słuchacza a za ubieraniem się w określony sposób stało coś więcej niż tylko bezrefleksyjne zakładanie na siebie ubrań.

Potargane jeansy, cardigan i koszulka własnej produkcji czyli 100% Kurta w Kurcie

Grunge w kulturze popularnej – filmy i książki, które polecam

„Singles” – film Camerona Crowe z 1992r. Oglądając ten obraz można poczuć klimat Seattle lat 90-tych, zobaczyć jak ubierali się żyjący tam wtedy ludzie, podejrzeć gwiazdy, zainspirować się.

„Hype!” z 1996 r. – film dokumentalny opisujący narodziny grunge’u, uwzględnia również grunge-manię, jaka zapanowała w latach 90-tych na całym świecie i dotarła w najodleglejsze zakątki globu.

„Pump up the volume” – film z Christianem Slaterem w roli głównej, grunge pojawia się na ścieżce dźwiękowej a w fabule – nastoletni bunt wobec narzuconych norm.

„Szalona miłość” – film z Drew Barrymore z muzyką w tle (na soundtracku np. Nirvana), dla nastolatków ale także ich rodziców ponieważ obraz porusza wątek chorób psychicznych wśród młodych ludzi.

„Wszyscy kochają nasze miasto” Marka Yarma – już dostępna w wersji polskiej najbardziej kompletna publikacja książkowa dotycząca grunge’u.

„Pearl Jam 20” – encyklopedia dokumentująca 20 lat istnienia zespołu ale również opisująca wiele istotnych muzycznych wydarzeń lat 90-tych.

Na pewno warto też sięgnąć po „The Untold Story” – jedyną biografię Alice in Chains czy „Dark Black and Blue” będącą historią Soundgarden. Obie pozycje są jednak nadal dostępne jedynie w swoich wersjach oryginalnych.

A pod tym linkiem https://www.polskieradio.pl/10/4339/Artykul/2757872,Dajesz-rade-18062021-1406?fbclid=IwAR0m5EPWA1tHcfwsxuKtlUYo0jyQuzs_pIklnfAPyi0VsDdwBWnoIYIEUrA możecie posłuchać mnie opowiadającej o grandżowej modzie w Radiu Czwórka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA ImageChange Image