Czy wiecie, że z powstaniem albumu „Ten” związek miało aż trzech perkusistów, z których każdy potem związał swe losy z zespołem Pearl Jam?
Let your freak flag fly
Właśnie skończyłam czytać „The storyteller, tales of life and music” Dave’a Grohla i dochodzę do wniosku, że w sumie dobrze się złożyło, że miałam dość długą czytelniczą przerwę i wróciłam do tej pozycji po aż półrocznej przerwie. U mnie to zresztą normalna praktyka i zawsze pamiętam przeczytaną już treść więc zaczynam tam, gdzie skończyłam dobrze …
Share the light, won’t hold us down
Czy można podejrzewać, że zespół lubi grać w jakimś kraju gdy w set liście jego koncertu pojawiają się aż cztery debiuty trasy (w tym trzy europejskiej jej części), niegrany od 6 lat rarytas oraz masa emocji płynąca ze sceny? Ja jestem pewna, że tak!
Still have the time to sing my song
Choć od wtorkowego koncertu Jerry’ego Cantrella w warszawskiej Proximie mija już drugi dzień mnie nadal nie opuszczają związane z nim emocje. Było to jedno z najlepszych muzycznych doświadczeń mojego życia, wypadki toczyły się wtedy wprost idealnie, jakby jakaś czarodziejska wróżka postanowiła spełnić wszystkie moje życzenia.
Sleep tight for me, I’m gone
Są takie teksty, które przychodzi mi pisać z wyjątkowym trudem. Nie chcę bowiem popaść w patos i ckliwość, a z drugiej strony mam wobec tematu określone emocje, które o ową ckliwość nieco się ocierają. Dziś przypada kolejna rocznica, o której nie chciałabym musieć w ogóle wspominać, ale nie wyobrażam sobie by zapomnieć o tym, że …
Pull your head on out your hippy haze and give a listen
Kilka dni temu, gdy pisałam o płycie „Pearl Jam” z tyłu głowy miałam jeszcze jedną rocznicę, która przypadała tamtego dnia. Dokładnie wtedy wydana została bowiem również czwarta płyta Tool zatytułowana „10 000 Days” a ja, jako wielbicielka twórczości tego amerykańskiego bandu nie mogę pozwolić sobie na pominięcie tego faktu milczeniem.
Love heals all wounds with time
W utworze “Man of Golden Words” Andy Wood śpiewał: “Words and music – my only tools”. Konkretnie i wymownie. Nie dziwi zatem fakt, że projekt muzyczny, który powstał w 1990 roku po śmierci Andy’ego swoją nazwę zaczerpnął właśnie z tego utworu. A także wykorzystał zawarte w nim przesłanie i użył właśnie miłości oraz muzyki do …
A beautiful shell for all to see
Zapewne wiecie, że dziś zbiegają się ze sobą dwie smutne rocznice, takie, których lepiej byłoby nie musieć obchodzić. 5 kwietnia to tak naprawdę umowna data śmierci zarówno Kurta Cobaina, jak i Layne’a Staley’a choć wydarzenia te dzieli osiem lat i mam wrażenie, że jednak nieco inny odbiór medialny.
Rise from the dirt I’m in, hide in another’s skin
Gdy w 1995 roku zespół Alice in Chains wydawał album roboczo zatytułowany „Tripod” miał już ugruntowaną pozycję na muzycznej scenie Seattle a na swoim koncie wiele milionów sprzedanych płyt. Te fakty można było z łatwością wykorzystać i odciąć kupony od tego, co już się osiągnęło. Grupa postawiła jednak na nagranie jeszcze mroczniejszego i mniej przebojowego …
Swinging through the darkness
No i doczekaliśmy czasów, gdy czytając o nowych wydawnictwach muzycznych w sposób nieunikniony trafiamy również na jakieś nawiązania do pandemii. Okazuje się, że dla wielu muzyków czas lockdownu i ogólnego zwolnienia tempa był okresem obfitującym w pomysły.