Wpisy

The Queen

Gdy myślę o Susan Silver, czuję coś w rodzaju respektu, jaki odczuwa się myśląc o wymagającym nauczycielu.

Jest ona dla mnie dość tajemniczą postacią, ale postrzegam ją jako silną, samodzielną i zdeterminowaną kobietę, której nie zdarzyło się zniżyć do poziomu tabloidu. Od początku swej managerskiej kariery, czyli od 1983 roku, Susan konsekwentnie budowała obraz siebie jako kobiety niezależnej i mającej określoną wizję rozwoju. W jednym z wywiadów Silver powiedziała, że ma świadomość tego, iż, szczególnie na początku, była obiektem seksistowskich żartów ze strony otaczających ją osób. W końcu, nie mając doświadczenia, szybko zaczęła współpracować z największymi wytwórniami płytowymi a co więcej menedżerowała zespołowi swego ówczesnego chłopaka. Fakty te były wodą na młyn dla zawistników. Jednak Susan uparcie dążyła do celu, czyli pokazania światu tego, co, w sensie muzycznym, Seattle ma odbiorcom do zaoferowania.  

Susan i Chris

W okolicach 1985 roku, urodzona w Seattle Susan, zajmowała się mało znanymi zespołami grandżowymi reprezentującymi jej rodzinne miasto ale już wkrótce, dzięki coraz bardziej zażyłej znajomości z Chrisem Cornellem związała się z nim także służbowo przejmując managerskie stery w jego zespole. W tym samym czasie Silver zaczęła się zajmować również zespołem Screaming Trees i nadzorowała wydanie ich debiutanckiego albumu „Clairvoyance”. Co ciekawe, aspiracje Susan wybiegały daleko poza stricte muzyczne przedsięwzięcia. Dlatego też ta przedsiębiorcza kobieta zajęła się również zarządzaniem… sklepem obuwniczym sygnowanym nazwiskiem znanego kanadyjskiego projektanta obuwia John’a Fluevog’a. Był to jeden z pierwszych butików sprzedających słynne Martensy, które wkrótce stały się symbolem grandżu.

Susan ze swoimi podopiecznymi, zepołem
Alice in Chains fot. Annamaria DiSanto/WireImage

Od 2009 roku Silver, wraz z Seannem Kinneyem i trzema innymi przyjaciółmi zarządza również klubem The Crocodile (znanym dawniej jako The Crocodile Cafe), którego scena była świadkiem występów takich tuzów jak Pearl Jam, Nirvana, Porcupine Tree, czy R.E.M. Co ciekawe, nowy zarząd przejął klub w momencie schyłku jego działalności, wyremontował go i ponownie otworzył. Otwarcie zainaugurował zresztą występ najsłynniejszego podopiecznego Susan czyli zespołu Soundgarden, jednak bez Chrisa Cornella przy mikrofonie. Być może dlatego, że na tamtym etapie stosunki Cornella i Silver były zdecydowanie dalekie od idealnych.  

Pomimo swej wielkości, pod koniec lat 80-tych, Seattle okazało się być jednak stosunkowo małym światem, wkrótce bowiem po rozpoczęciu współpracy z Soundgarden Susan Silver spotkała na swej drodze zajmującego się zespołem Mother Love Bone Kelly’ego Curtisa, którego współpracownik wręczył jej kasetę z nagraniami Alice in Chains. Zachwycona brzmieniem zespołu Silver postanowiła zająć się interesami grupy i wraz z Curtisem, a następnie już samodzielnie, stała się jej managerką.  Demo w postaci „The Treehouse Tapes” trafiło do wytwórni Columbia a promocja Alice in Chains stała się jednym z jej priorytetów. Wkrótce pojawiła się promocyjna EPka „We Die Young”, która stała się hitem metalowych rozgłośni radiowych oraz wstępem do wydanego w 1990 roku pełnometrażowego albumu „Facelift”. Kariera Alice in Chains nabrała rozpędu a „Facelift” zyskał status pierwszego albumu grandżowego, który pokrył się złotem. Grupa zagrała rejestrowany koncert w słynnym Moore Theatre a z początkiem 1991 roku, jako support, ruszyła w trasę koncertową „Clash of the Titans” z Anthrax, Megadeath i Slayerem. Ponadto, otrzymała także swoją pierwszą nominację do nagrody Grammy za „Man in the Box”. W tak zwanym międzyczasie Alice in Chains nagrali kolejną EPkę zatytułowaną „Sap” nieco odbiegającą brzmieniem od poprzednich wydawnictw, a w 1992 roku weszli do studia aby zarejestrować swój największy sukces komercyjny w postaci absolutnie przełomowej dla zespołu płyty „Dirt”. Jest wielce prawdopodobne, że wszystko to nie wydarzyłoby się bez działań podejmowanych przez Susan Silver, której zmysł do interesów pomógł swego czasu nawet samej Nirvanie. Choć Susan nigdy nie była managerem tego zespołu to jednak, w kluczowym dla rozwoju jego kariery momencie, doradziła grupie zasięgnięcie porady prawnika. To ona zresztą przedstawiła Kurtowi, Kristowi i Dave’owi agenta Dona Mullera oraz prawnika Alana Mintza, którzy specjalizowali się w pomocy młodym zespołom. To właśnie ten duet, konsekwentnie atakując wytwórnie płytowe demówkami Nirvany doprowadził do podpisania przez grupę kontraktu z Geffen Records, gdzie wkrótce potem powstało słynne „Nevermind”. Talent Silver do zmieniania wszystkiego w złoto został doceniony przez żyjących członków Nirvany, którzy, podczas przemówienia na gali wprowadzenia zespołu do Rock and Roll Hall of Fame, dziękowali Susan za pomoc. 

Susan i Kim Thayil w 2017 roku – mini film dokumentalny, suplement do słynnego „Hype!”

Co do Soundgarden natomiast, to pojawienie się Susan w roli managerki grupy zbiegło się w czasie ze zmianą na stanowisku bębniarza. Matt Cameron zastąpił wtedy bowiem Scotta Sundquista i zadomowił się w składzie zespołu na stałe. Wydaje mi się, że tak wielki sukces Soundgarden spowodowany był połączeniem się dwóch energii – tej generowanej przez Susan, jako dobrej organizatorki oraz tej pochodzącej od Chrisa Cornella, który szybko wyrósł na niezwykle charyzmatycznego frontmana i dynamicznego propagatora muzyki Soundgarden. Zakotwiczeni w Sub Popie Chris, Matt, Kim i Hiro, przy wsparciu Susan, zaczęli poszukiwać większej wytwórni płytowej, która udźwignęłaby wydanie materiału mającego aspiracje do tego, by stać się sławnym na całym świecie. „Ultramega OK” został co prawda wydany w niezależnej wytwórni SST Records (co później Cornell oceniał jako błąd taktyczny) ale już kolejny, przecierający szlaki na szczyty album „Louder than love” sygnowany był przez A&M Records i tym samym pozwolił Soudgarden stać się pierwszym grandżowym zespołem, który podpisał kontrakt płytowy z wielką i znaną wytwórnią. Fakt ten napełnił zapewne młode serca artystów nową nadzieją oraz spokojem związanym z tym, jak chcą poprowadzić swoją karierę. Zmiana basisty i nieco zmodyfikowane brzmienie doprowadziły grupę do wydania „Badmotorfinger” – płyty będącej przepustką do mitycznego „wielkiego świata” i jednym z kamieni milowych grandżu.

Susan i Mike Starr – pierwszy i nieżyjący już
basista Alice in Chains

Choć Soundgraden byli już wcześniej nominowani do nagrody Grammy w kategorii Best Metal Performance za „Ultramega OK.” to dopiero nominacja dla „Badmotorfinger” zapisała się trwale w pamięci słuchaczy. Od tego momentu Chris i spółka muzycznie mogli już zrobić właściwie wszystko. Niemniej jednak, w mojej ocenie, to właśnie wtedy Cornella dopadać zaczęły największe problemy. Wiadomo, że Chris nie stronił od używek, a gdy w 1993 roku własnoręcznie zgolił sobie włosy, zapakował je do koperty i wysłał pocztą własnej żonie (czyli Susan Silver). Mam wątpliwości  co do tego, czy tak zachowuje się człowiek będący w dobrej formie psychicznej. Na kolejnym albumie Soundgarden, czyli wydanym w 1994 roku „Superunknown”, bardzo dobrze słychać zresztą emocje, które targały Cornellem w tamtym trudnym czasie. Był to, jak się okazało, początek końca, bo choć w 1997 roku pojawiła się jeszcze wybitna płyta „Down on the upside” to wkrótce potem zespół Soundgraden przestał istnieć a Susan Silver przeszła na „emeryturę” zamykając swoje biuro i odwieszając managerską karierę na kołku. W 2005 roku wróciła jednak do gry i wraz z Deborah Semer stworzyła niedziałającą już obecnie agencję Atmosphere Artist Management. Jednak na przestrzeni kilku lat jej uporządkowane do tamtej pory życie przewróciło się wręcz do góry nogami. Susan urodziła córkę, rozwiodła się z Chrisem Cornellem będąc niemym świadkiem jego powtórnego ożenku i, jak głosi legenda, rozpoczęła batalię sądową o… jego gitary. Stosunki byłych małżonków niezwykle się ochłodziły choć żadne z nich nie posunęło się nigdy do publicznego oczerniania tego drugiego.

Susan Silver z córką – Lilly Cornell Silver

Rok 1998 nie był dla grandżu fortunny. Gatunek ten przeżywał bowiem kryzys a zespoły będące najznamienitszymi jego reprezentantami nie istniały lub wkrótce miały przestać istnieć (poza Pearl Jam, który swój kryzys przeżył dopiero w roku 2000). Nic więc dziwnego, że Susan nie widziała już dla siebie miejsca w nowej rzeczywistości dodatkowo obserwując postępującą degradację swoich przyjaciół-muzyków. Kurt nie żył już wtedy od czterech lat, Layne stał się kompletnie niewidoczny dla opinii publicznej, a Soundgarden rozstali się w gniewie. Nielicznymi światełkami rozświetlającymi mrok były jedynie solowe płyty Chrisa Cornella i Jerry’ego Cantrella oraz „Yield” Pearl Jam. Dla Silver było to jednak widocznie za mało aby móc budować na tym swoją potęgę. Susan zdecydowała się spróbować raz jeszcze dopiero w 2009 roku gdy Alice in Chains zapragnęli wydać nowy materiał z nowym wokalistą. 

Prawda jest taka, że w kontekście odniesionego przez zespół sukcesu jego miarą dla krytyków, dziennikarzy i fanów jest przede wszystkim wielkość talentu tworzących go muzyków. A przecież często talent ten jest wspierany odpowiednią postawą managera i to również jemu należą się wszelkie honory. Szukając informacji o Susan Silver nie trafiłam nigdzie na listę jej osiągnięć, a jej nazwisko jedynie wspominano przy okazji wypunktowywania sukcesów grup, którymi się opiekowała. W jej przypadku niezwykle imponuje mi to, że zawsze była skupiona przede wszystkim na swoich podopiecznych i pozostała odporna na wszelkie skandale nie ulegając emocjom. Nie daje się sprowokować nawet drugiej żonie Chrisa Cornella, która od kilku lat sukcesywnie próbuje wprowadzić zamęt w relacjach dzieci swego zmarłego męża. Różnica między paniami jest ewidentna. Susan nie odnosiła sukcesów siedząc na plecach innych, wszystko osiągnęła sama, a splendor spływał na nią jedynie pośrednio. Vicky zyskała popularność dopiero po śmierci Chrisa i do tej pory konsekwentnie odcina kupony od jego samobójstwa.

Dzieci Chrisa Cornella – jeszcze w dobrych relacjach

W latach 80-tych i 90-tych kwestia promocji artystów wyglądała zgoła inaczej niż obecnie i mam wrażenie, że jednak było nieco łatwiej wypromować zespół. W końcu Susan Silver w pojedynkę i bez stojącej za nią machiny zdołała zrobić gwiazdy z wcześniej nieznanych nikomu lokalnych muzyków. Również sami artyści na długie lata wiązali się z danym managerem, który często stawał się niemalże nieformalnym członkiem zespołu.

Podsumowaniem moich refleksji niech będzie wypowiedź bohaterki tego wpisu dotycząca pracy managera w pięknych czasach lat 90-tych: „Nie ma znaczenia czyją jesteś dziewczyną, żoną czy siostrą. Jesteś tak znany, jak znane są Twoje działania. Gdyby moi klienci nigdy nie zdobyli złotej płyty nikogo nie obchodziłaby moja praca. Ale jeśli idzie dobrze wtedy zmienia się percepcja otoczenia i ludzie zaczynają uważać, że ktoś odwalił naprawdę dobrą robotę, sam artysta jest dobry a jego manager też nie wydaje się być idiotą. Wraz ze złotą płytą zyskujesz respekt ale gdy zdobywasz podwójną platynę wtedy ludzie szanują cię już bezgranicznie.”     

Susan w towarzystwie matki Chrisa Cornella – Karen
Matka i córka

2 thoughts on “The Queen”

  1. Warto też wspomnieć o dodatkowym aspekcie pracy Susan, takim jak jeżdżenie w niektóre trasy ze swoimi podopiecznymi, co wiązało się z notorycznym „gaszeniem pożarów”, jako że do aniołków to żaden z nich nie należał 😉

  2. Oraz o tym, że podczas trasy AiC promującej „Dirt” zatrudniła ochroniarzy specjalnie po to, aby pilnowali Layne’a w kwestii kupowania przez niego narkotyków. I, że była tak poruszona i załamana śmiercią Andy’ego Wooda, że po raz pierwszy i jedyny się wtedy upiła. Co oznacza jedno – traktowała swoich podopiecznych jak przyjaciół, nie jak klientów.:) Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA ImageChange Image