Wpisy

Across the path on two legs

Wiele zespołów na jakimś etapie swojego istnienia wydaje albumy kompilacyjne. Są one gratką dla fanów ponieważ zwykle umieszcza się na nich niepublikowane wcześniej utwory, rarytasy czy wykonania live. Tak też jest w przypadku płyty (a właściwie trzech płyt stanowiących całość) wydanej 24 listopada 2014 roku przez Soundgarden. Mowa o “Echo of Miles: Scattered Tracks Across the Path”. Oczywiście, dla kogoś, kto zna właściwie tylko “Black Hole Sun” czy “Rusty Cage” i nie zachwyca się niuansami w muzyce Soundgarden płyta ta nie będzie niezbędną pozycją w kolekcji, ale zagorzali fani będą zachwyceni. Są tu bowiem zarówno jedne z pierwszych nagrań zespołu, jak i remiksy tych bardzo znanych – „Dusty”, na przykład, jest zaaranżowany przez Mobiego i staje się inny, wręcz trasowy z pomrukiwaniem Cornella w tle. Remiks „Spoonman” natomiast jest, jak dla mnie, jakąś przedziwną wariacją na temat samego utworu. Wykorzystany jest tu co prawda motyw gry na łyżkach oraz fragmenty oryginalnego nagrania, ale wplecione zostały one w serię połamanych dźwięków, przywołujących na myśl koszmar senny. Sądzę, że płyta numer dwa – czyli Oddities – może być najtrudniejsza w odbiorze, zważywszy na rodzaj i styl umieszczonych na niej nagrań.

Płyta numer jeden natomiast to tzw. Originals – kompilacja utworów wydawanych na stronach B singli zespołu. Większość z nich to piosenki już fanom znane, niektóre były grywane przez Soundgarden na koncertach. Znajdziecie tu m.in.: „Bleed Together”, „Black Rain”, „Live to Rise” czy „Cold Bitch”. Tak więc, super zestaw ukazujący ewidentną ewolucję muzyczną zespołu.

Trzecia płyta, czyli Covers to, jak sam tytuł wskazuje zbiór coverów, jakie Soundgarden rejestrował na przestrzeni wszystkich lat swego istnienia. Znajdziemy tu więc choćby „Come Together” Beatlesów, „Into the Void (Sealth)” Black Sabbath, czy “Girl You Want” Devo. Ta część albumu zdradza inspiracje i fascynacje muzyczne członków zespołu i jest ciekawym spojrzeniem na to, jak można interpretować z pozoru oczywiste nagrania.

Do słuchania „Echo of Miles” możecie podejść na przysłowiowym luzie, nie jest to żaden koncept-album, raczej ciekawostka, można jej słuchać wybiórczo bo zapewne nie wszystko wszystkim przypadnie do gustu. Podział tematyczny nagrań ułatwia zadanie ponieważ dzięki temu można sięgać do ulubionych utworów z większą łatwością.

Echo of miles

24 listopada tyle, że 16 lat przed wcześniej opisanym wydawnictwem do fanów trafił natomiast również koncertowy album Pearl Jam – „Live on two legs”. Tytuł może być również nawiązaniem do tego, że podczas koncertu muzycy jednak głównie stoją, ale przede wszystkim odnosi się do tego, iż trasa promująca album „Yield” w Stanach Zjednoczonych miała swoje dwie odnogi – jedną obejmującą zachodnią część Ameryki, a drugą wschodnią. Zapis nagrań koncertowych z tejże trasy znalazł się właśnie na albumie „Live on Two Legs”.  Było to pierwsze oficjalne wydawnictwo live w dorobku zespołu i wiąże się z nim ciekawa historia. Otóż, pierwotnie perkusistą, którego grę mieliśmy usłyszeć miał być Jack Irons, to on bowiem siedział za zestawem perkusyjnym na płycie „Yield” oraz wcześniejszym „No Code”, a nawet udzielił się już w jednym utworze na „Vitology”. W trakcie trwania trasy (po skończeniu jej australijskiej części) Jack zdecydował się na niekontynuowanie podróży z Pearl Jam ze względu na osobiste problemy, którym musiał stawić czoła. Zespół zaproponował więc posadę bębniarza Mattowi Cameronowi, który na co dzień bębnił dla Soundgarden. A, że to muzyk ambitny i absolutnie wyjątkowy – w ciągu dwóch tygodni nauczył się grać ok. 80 utworów i wyruszył z Pearl Jam w ciąg dalszy trasy promującej „Yield”.  Tym sposobem, w składzie zespołu na albumie „Live on Two Legs” oficjalnym perkusistą grupy jest już Matt Cameron, który, jak wiadomo pozostaje na tym stanowisku do dziś.

Muzycy wspominają, że bardzo chcieli wydać album koncertowy będący zapisem występów właśnie z tej konkretnej trasy ponieważ uznali ją za bardzo emocjonalną i wyrażająca siłę koncertów zespołu. Na albumie „Live on Two Legs” znajduje się 16 utworów z 54 granych w różnych konfiguracjach podczas amerykańskiej części trasy, w tym cover Neila Younga „Fuckin’ Up” z bardzo ciekawą solówką zagraną przez Mike’a McCready.

Live on Two Legs z mojej kolekcji

A z informacji zaskakujących, na „Live on Two Legs” nie zostały umieszczone chociażby „Jeremy” czy „Alive”, które są sztandarami Pearl Jam. Nie zaszkodziło to jednak całości materiału, znajdziemy tu bowiem zapis kunsztownego, kreatywnego grania, a nie jedynie odgrywania znanych kawałków. Ja dziś zaproponuję Wam utwór otwierający płytę. „Corduroy” zdecydowanie należy do moich faworytów a tytuł na zawsze kojarzyć mi się będzie ze słynną sztruksową kurtką Eddiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *