Jak można przeczytać w opisie umieszczonym na obwolucie książki „Pearl Jam. Kontra” autorstwa Bartka Koziczyńskiego to kompletna choć nieautoryzowana biografia grupy. Według mnie wydawnictwo to trudno jest jednak nazwać biografią, zabrakło w niej bowiem istotnych elementów charakterystycznych dla tej formy wypowiedzi: analizy, krytyki i podsumowania.
Nie sposób odmówić autorowi tego, że udała mu się trudna sztuka zgromadzenia mnóstwa informacji i stworzenia kolekcji znaczących faktów. I dokonał on tego z perspektywy fana i miłośnika muzyki Pearl Jam. Niestety, w książce jest kilka rzeczy, które mnie, jako czytelnikowi nie przypadły do gustu. Począwszy od stylu, w jakim jest ona pisana – autor nie potrafi zdecydować się czy pisze językiem literackim, czy potocznym, przez kiepskie – moim zdaniem tłumaczenia wypowiedzi muzyków, po pojawiające się tu błędy. O ile literówki da się wybaczyć, zdarzają się one nawet w dziełach wybitnych, tak mylenie faktów i dat to już cięższy kaliber. Proszę jednak nie podejrzewać mnie o złośliwe śledzenie tekstu w celu wyłapania potknięć autora. Niektóre z pomyłek były dla mnie na tyle rażące, że nie dało się ich po prostu zignorować. Najbardziej rzuciło mi się w oczy, na przykład wplecenie w opis płyty „Pearl Jam” informacji o utworze „Do The Evolution”, który jak wiemy znajduje się na zupełnie innym albumie. Zaskakujące jest również umieszczenie w – nota bene – fajnie skrojonym opisie koncertu z Chorzowa stwierdzenia o tym, że zespół wyszedł wtedy na scenę o godz. 22.30, a o 23.00 już z niej schodził. Autor utrzymuje też, że Eddie Vedder zaśpiewał utwór „Dead Man” na ścieżce dźwiękowej do filmu „Przed egzekucją”, zapomina natomiast o „Out of Sand” pojawiającym się w nowym sezonie „Twin Peaks”. Niestety, czytając „Kontrę” da się wyczuć pośpiech i brak należytej korekty. Błędów, również tych językowych, jest tu zwyczajnie zbyt dużo.
Niektóre dokonywane przez Koziczyńskiego opisy są dla mnie zbyt zawiłe i niezrozumiałe (vide: opis okładki „No Code”, czy historia powstania tekstu do „Smile”). Tytuły rozdziałów również dla nikogo nie będą wskazówką, jakiego okresu działalności zespołu dotyczą. Są one tak zagadkowe i wyjęte z kontekstu czyichś wypowiedzi, że ciężko doszukać się w nich jakiejkolwiek podpowiedzi. Zupełnie niepotrzebnie też rozdziały się aż do tego stopnia rozmnożyły. Przecież autor zachowuje chronologię zdarzeń, wystarczyło zatem podzielić treść na kilka części, z których każda nawiązywałaby do konkretnego albumu Pearl Jam.
I sprawa ostatnia – sposób wydania książki. Bardziej niekorzystnego zdjęcia do umieszczenia na obwolucie nie dało się chyba wybrać. Dodatkowo, sugeruje ono, że biografia dotyczy jedynie frontmana Pearl Jam, a nie całego zespołu. Chciałabym też dowiedzieć się dlaczego Bartek Koziczyński nadał taki, a nie inny tytuł swojemu dziełu. Dla mnie pasuje on niestety tylko do zdjęcia okładkowego – jest w równym stopniu niekorzystny.
Z rzeczy pozytywnych natomiast – doceniam pracę włożoną w zgromadzenie informacji dotyczących pobocznych projektów muzyków Pearl Jam. Wielu rzeczy wcześniej nie wiedziałam ponieważ nie śledzę dokładnie solowej działalności wszystkich członków zespołu. Naprawdę fajne są też wzmianki o polskich koncertach grupy z przytoczonymi monologami Eddiego czy opisami reakcji publiczności. Nie ma tu jednak mowy o – zapowiadanym wcześniej – skupieniu się głównie na wątkach polskich. Są one po prostu zgrabnie wplecione w treść publikacji.
Dla osoby nie znającej historii zespołu „Kontra” będzie zapewne pozycją wciągającą. Taką, w której autor zgrabnie żongluje faktami. Tych zresztą nie dałoby się przedstawić zupełnie na nowo. Ale dałoby się rzucić na nie odrobinę innego światła. Pokusić się o wspomnianą we wstępie analizę, czy własną opinię wygłoszoną „od serca” tu i ówdzie. Zabiegi te dodałyby – tak potrzebnego – smaku lekturze, która aspiruje do bycia biografią jednego z najważniejszych zespołów w historii.