Wpisy

Dream Brother – rocznica urodzin Jeffa Buckleya

Chcę dziś wspomnieć o niezwykłej postaci ze względu na wyjątkową okazję związaną z dzisiejszą datą. Jeff Buckley, bo o nim mowa, gdyby żył, właśnie skończyłby 51 lat. Informacje, jakie udało mi się zdobyć na jego temat pokazują mi, iż był to chłopak, który zawsze żył poniekąd na krawędzi – intensywnie, ekstremalnie. Nie stronił od używek, ani towarzystwa licznych kobiet, a do tego był fanem pływania w pełnym odzieniu, co zresztą okazało się być dla niego zgubne. Podczas jednej ze swoich spontanicznych sesji pływackich Jeff utonął bowiem wciągnięty przez kilwater przepływającego statku. Sugerowano nawet, iż mogło to być samobójstwo jednak żadne poszlaki nie potwierdziły tej teorii. Niestety, muzyk przed śmiercią zdążył nagrać i wypromować tak naprawdę tylko jedną płytę – „Grace”. Pośmiertnie ukazało się jednak kilka wydawnictw zawierających nagrania Jeffa, w tym albumy live oraz płyta „Sketches for My Sweetheart the Drunk” zawierająca m.in. jego nagrania demo.

Jeff Buckley

Styl muzyczny Jeffa określany jest jako połączenie bluesa, folku, rocka alternatywnego z elementami soulu. Niektórzy uważają, iż należy go wiązać nawet ze sceną grunge’ową. Faktycznie w niektórych utworach pobrzmiewają być może i takie nuty, jednak ja uważam, że styl Jeffa jest jedyny w swoim rodzaju, z pewnością czerpie z wielu źródeł i dlatego jest trudny do jednoznacznego zdefiniowania. Ma to być może związek z inspiracjami, do których przyznawał się artysta. Słuchał różnych gatunków muzycznych a ponadto, wychowywał się w domu, w którym stale obecna była muzyka,  sam też zaczął się nią zajmować już w dzieciństwie. Nie bez wpływu zapewne pozostaje fakt, iż biologicznym ojcem Jeffa był Tim Buckley – również piosenkarz. Panowie spotkali się co prawda tylko raz, wkrótce potem Tim zmarł na skutek przedawkowania narkotyków. Spotkanie to musiało jednak wywrzeć na Jeffie wrażenie skoro po nim zdecydował się wrócić do swego prawdziwego nazwiska rezygnując z dotychczasowego – Scotta Moorheada.

Jeff Buckley

Od 19 roku życia Jeff regularnie i intensywnie grał z zespołami różnej proweniencji czerpiąc inspiracje z ogromnej ilości muzyki, jakiej wtedy słuchał. A jego ulubieńcami stali się tacy artyści jak Nina Simone, Elton John, Led Zeppelin czy Leonard Cohen – żeby wymienić tylko kilku z nich. Olbrzymie wrażenie wywarło na muzyku spotkanie z  Nusrat Fateh Ali Khan’em – pakistańskim muzykiem Qawwali. W szybkim tempie Jeff stał się gwiazdą lokalnych klubów muzycznych w Nowym Jorku by ostatecznie w roku 1992 podpisać kontrakt płytowy z dużą wytwórnią i nagrać „Grace”.

Zdjęcie z okładki albumu „Grace”

Muzyka Jeffa fascynowała wielu muzyków, na wielu wywarła wpływ, a niektórzy nagrywali później nawet poświęcone mu utwory. Byli to m.in. Chris Cornell, PJ Harvey, Hole czy Glen Hansard. Do dziś Jeff to artysta ceniony, wymieniany wśród najlepszych i pamiętany przez fanów na całym świecie. Oprócz niezliczonych koncertów w hołdzie muzykowi, corocznie odbywają się 3 poświęcone jego twórczości eventy: w Chicago, Nowym Jorku i Australii.

Pomimo, że Jeff nie był artystą grunge’owym to był niezwykle zdolnym i kreatywnym muzykiem, co możecie usłyszeć choćby w utworze, do którego link umieszczam poniżej. Niepowtarzalny klimat, w który warto na chwilę się zagłębić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CAPTCHA ImageChange Image