W lipcowym wydaniu w „Teraz Rocka” umieszczona została wkładka poświęcona życiu i twórczości Chrisa Cornella. Bardzo lubię wkładki w tym czasopiśmie, są zawsze rzetelne, zawierają wyczerpujące informacje i opatrzone są dużą ilością zdjęć. Tak jest i tym razem.
To naprawdę kompendium wiedzy o Chrisie, wiedzy dotyczącej zarówno jego działalności z Soundgarden, jak i z Audioslave, Temple of the Dog czy solo. Wkładkę stanowią tak naprawdę cztery odrębne artykuły, każdy poświęcony innemu rozdziałowi kariery Cornella, plus szczegółowe recenzje jego solowych płyt, oceny albumów nagranych z Soundgarden i Audioslave oraz dodatki w postaci krótkich wypowiedzi na temat muzyki Chrisa udzielonych przez polskich muzyków rockowych, czy informacji o wydawnictwach DVD związanych z artystą. Jedyny zgrzyt to pytanie pojawiające się na okładce pisma: „Chris Cornell. Jaki był naprawdę?” Po pierwsze trochę to tabloidowe, a po drugie żaden z artykułów nie odpowiada na tak zadane pytanie. I w końcu w tekstach tych nie chodzi o udzielanie odpowiedzi. Jest to po prostu ciekawy materiał, w którym autorzy przyglądają się karierze jednego z bardziej twórczych i płodnych songwriterów w Ameryce.

Co do wspomnianych recenzji płyt to najwyżej ocenionym solowym dokonaniem Chrisa zostało „Higher Truth”, wśród albumów Soundgarden prym wiodą ex aequo „Badmotorfinger” i „Superunknown”, natomiast za najlepszy album Audioslave uznano ostatnią płytę zespołu – „Revelations”. Najsłabiej wypadły odpowiednio: „Scream”, „Screaming Life/Fopp” i „Out of Exile”. Ciekawa jestem czy i Wy tak ustawilibyście swój ranking. Jeśli o mnie chodzi to nie zgadzam się z zupełnie umiarkowaną oceną albumu „Songbook” (3 i pół gwiazdki), to jedna z moich ulubionych płyt i często po nią sięgam. Jak mówił sam Cornell promując serię swoich akustycznych koncertów: gdy pozbędziemy się hałasu instrumentów i zostaje tylko jeden z nich – głos, wszystko brzmi zupełnie inaczej. Tak właśnie czuję tę płytę, dla mnie mogłaby być tylko zdecydowanie dłuższa.
Jeśli nie udało Wam się kupić numeru „Teraz Rocka” z wkładką o Chrisie to nic straconego, strona internetowa pisma sprzedaje bowiem numery archiwalne a ten mieć naprawdę warto. Dla mnie tylko wciąż niewiarygodnym pozostaje fakt, iż była to wkładka o muzyku, który nie żyje, nigdy już nie nagra nowego materiału, nie zaskoczy nowym wcieleniem. Moje uczucia podziela cała masa fanów Chrisa rozsianych po świecie, ale również wielu muzyków, dla których twórczość Cornella była inspiracją. W Internecie z łatwością odszukać można przeróżne występy w hołdzie Chrisowi, na swoim koncie mają takowe choćby Guns’n’Roses, Norah Jones, Corey Taylor czy Adam Levine. Mnie osobiście bardzo podoba się sposób uczczenia pamięci przyjaciela zastosowany przez muzyków Prophets of Rage (dawniej tworzących wraz z Chrisem Audioslave). Między innymi na Openerze publiczność podczas ich koncertu usłyszała „Like a Stone” w wersji instrumentalnej, a za oprawę świetlną posłużył zespołowi jedynie punktowy reflektor skierowany na statyw mikrofonu. Wymowne.
Dziś mija pół roku od samobójstwa Chrisa Cornella.
” Życie nie jest świecą,
a raczej wspaniała pochodnią,
którą pozwolono nam trzymać przez chwilę,
i należy uczynić wszystko, by świeciła jak najjaśniej
nim oddamy ją naszym następcom.”
– George Bernard Shaw